Eklektyczna sesja kobieca Patrycji – kreatywność, intuicja i magia!

Dziś chciałam opowiedzieć o sesji jaką stworzyłyśmy wspólnie z Patrycją. Obserwowała i wspierała mnie już od dawna – czułam jej pozytywne emocje na Instagramie i miałam nadzieję, że spotkamy się na żywo na sesji. I tak właśnie nie stało! Każda z Was ma unikalną podróż do siebie, i do mnie. Czasem decydujecie się wpaść spontanicznie, od razu, czasem trwa to kilka miesięcy albo nawet lat! Każda z tych opcji jest absolutnie w porządku.

Słowem które przyświecało sesji Patrycji było „eklektycznie”.

Patrycja na co dzień

 

Patrycja opowiedziała mi, że uwielbia wcielać w różne role i nie umiałaby zdecydować się na jedną ograniczającą kreatywność konwencję. Pomyślałam, że tym razem chciałaby dotrzeć do własnego środeczka i zrobić zdjęcia które pokażą ją prawdziwa, autentyczną, taką jaka jest właśnie teraz. A opisała siebie jako trochę retro, trochę czarodziejka, trochę dzika, a trochę lubi się wystroić. Co za czarująca i elektryzująca mikstura! Bardzo spodobał mi się ten przepis.

Jej mąż akurat zabierał dzieci na tydzień więc miałyśmy dużo przestrzeni na kreatywne harce.

Co do estetyki sesji Patrycji marzył się tajemniczy barokowy orientalny klimat w ciemnych, intensywnych kolorach.

Dostarczyła magiczną i spójną tablicę na Pintereście, która pomogła mi zbudować unikalną dla niej scenografię. Jako że Patrycja próbowała chyba każdego kreatywno-artystycznego zajęcia, w tym zajęć teatralnych, mimo przejęcia bez trudu wcieliła się w rolę eklektycznej czarodziejki. Sesja pozwoliła jej na wzmocnienie relacji ze swoim ciałem – bawiłyśmy się pozami, emocjami, opowiadaniem historii. Czas minął wyjątkowo szybko!

Po wysłaniu podglądowych zdjęć z sesji do wyboru Patrycja napisała:

„Wybranie tylko kilku będzie wyrazem najwyższej formy dyscypliny… są przepiękne!  Ja wiedziałam, że będą na pewno cudowne ale teraz to nie mam słów!”

A o samej sesji mówi:

„Sesja u Emilii była moim marzeniem od dłuższego czasu, robi przepiękne zdjęcia i chciałam zafundować sobie taki prezent. Wiedziałam, że będzie cudnie i nie zawiodłam się. Kontakt przed sesją – pełne zrozumienie mojego pomysłu i absolutna akceptacja. Zrobiłam moodboard i w dniu sesji czekała na mnie aranżacja dokładnie w tym klimacie który sobie wymarzyłam.

Na sesji czułam się zrelaksowana, spokojna, czas minął za szybko – mogłabym być tam cały dzień!

Fotografka jest delikatna, nie narzucająca swojej wizji, pomagająca pozować, daje przestrzeń na to, co proponuje klientka.

Pozostał apetyt na więcej sesji. Zdjęcia które dostałam do wyboru przeszły moje oczekiwania. Wybranie tylko 10 było tak trudne, że z bólem serca wybrałam 11! Z niecierpliwością czekam na ostateczną ich wersję. Choć to nie była moja pierwsza sesja buduarowa, to nadal twierdzę, że jest to przeżycie, które każda kobieta powinna sobie zafundować. Myślę, że zdjęcia są równie ważne, jak czas spędzony przed obiektywem. A potem sesja buduarowa co jakiś czas dla własnej przyjemności? Sounds like a plan!”

Na koniec dodała jeszcze:

„Chciałam jeszcze dodać myśl która mi się pojawiła po sesji, uświadomiłam sobie, że przez sekundę nawet pozując przed Twoim aparatem nie miałam myśli, że gdzieś mi się zrobią wałeczki czy brzuch będzie widać. A nawet jeśli, czego nie pamiętam, to nie zmartwił mnie ten fakt. To jest wynikiem myślę po części mojej długiej pracy nad sobą ale głównie Twojej delikatności, nawet nie wiem czy to dobre słowo. Nie wiem jak to robisz, ale to widocznie właśnie ta Twoja magia!”

Każdemu życzę tak wdzięcznych i kreatywnych klientek, Patrycja dokładnie rozumie moją misję i wartości z jakimi pracuję – marzę, by każda kobieta pozwalała sobie jak najczęściej na byciu swoim własnym priorytetem. Na doświadczanie piękna i przyjemności, bez wstydu, bez poczucia winy, bez oceny.


Po otrzymaniu zdjęć w formie drukowanej portretowana napisała:

„Wow. To robi wrażenie! Sesję u Ciebie powinna mieć każda kobieta. Najlepiej na NFZ! „


Zrobiła też piękną rolkę na Instagramie ze swoimi dziełami sztuki – część opisu to:

„Jakoś spodziewałam się zwykłych odbitek na pamiątkę, a tu ciężkie, aksamitne pudełko pełne obrazów! Jak prawdziwy, tajemniczy skarb. Taki który odkrywacie po latach w szufladzie prababci czy w komnacie starego zamku. Emilia umie w dopieszczanie, w detale, umie sprawić, że czujesz się jak bogini, którą jesteś. Warto. Warto. Warto! Warto się tak bawić, warto sobie/komuś to podarować, warto patrzeć na siebie jak na dzieło sztuki.”



Autorka wpisu: Emilia Lyon

Fotografka buduarowa, królowa intymności. Maluje światłem i scenografią, tworząc artystyczne, intymne fotografie, których celem jest celebracja kobiecości, i naturalnego piękna.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *