Sesja zdjęciowa w syrenim ogonie.

Dlaczego kobiety decydują się na sesję buduarową

Zawsze jestem ciekawa, co sprawia, że klientka zapisuje się na sesję kobiecą. Niektóre obserwują mnie przez wiele miesięcy, czasem nawet lat, zanim napiszą wiadomość. Inne podejmują decyzję w kilka dni, po rozmowie z przyjaciółką albo dlatego, że poczuły, że to już. Dwa temu postanowiłam zacząć zadawać to pytanie w moim kwestionariuszu przed sesją, który wysyłam, by lepiej poznać i spełnić oczekiwania portretowanej osoby. Pytam o ulubioną część ciała, o podejście do retuszu, o ulubione kolory i kwiaty. To pytanie – dlaczego sesja i dlaczego teraz – zawsze wyjątkowo mnie jednak porusza. Widzę, że każda historia jest inna, ale powtarza się to samo pragnienie: uchwycenia siebie w momencie, który jest ważny, i zrobienia tego wyłącznie dla siebie. Dla czystej przyjemności.

„Bo jak nie teraz, to kiedy.”

Jedna z klientek napisała, że długo czekała, aż przyjdzie „lepszy moment”. Przeglądała moje zdjęcia w mediach społecznościowych, wydawała pieniądze na rozsądniejsze na papierze rzeczy i potrzeby innych. Aż w końcu zrozumiała, że jeśli tego nie zrobi teraz, pewnie nigdy nie poczuje się gotowa. Inna wspominała, że przez lata miała wrażenie, że sesję robi się „dla kogoś”, dla partnera czy męża. Nagle po prostu zapragnęła mieć te zdjęcia dla siebie. Bardzo to czuję w sobie – na terapii pracuję nad relacją ze sobą i nad tym, by być najważniejszą osobą w swoim życiu. Na przekór patriarchalnym stuleciom, które wartościowały kobietę bazując na tym jak bardzo dba i poświęca się dla innych.

Kobieta z ogonem syreny i diademie z pereł w turkusowym świetle.

„Długo myślałam o sesji zdjęciowej, ale nie miałam dla kogo. Teraz po prostu chcę mieć takie zdjęcia. Młodsza już nie będę, więc czas jest teraz.”

Są też kobiety, które inwestują w sesję jako prezent na okrągłe urodziny albo symboliczny gest w przełomowym momencie życia.

„To prezent na moje 30. urodziny. Wychowałam się w domu, w którym nie można było stawiać siebie na pierwszym miejscu. Teraz uczę się, jak to robić.”

„Zbliżają się moje 40. urodziny, jestem mamą i chcę znów poczuć się kobietą.”

Kiedy czytam te słowa, widzę, że w wielu z nich jest potrzeba zwolnienia, zatrzymania się i celebracji momentu w jakim się właśnie znajdują. Chęć zauważenia siebie w codzienności, która często wymaga od nas zbyt wiele i zostawia zbyt mało przestrzeni na przeżywanie. Każda z nas chce być tak naprawdę i w pełni zobaczona, usłyszana, zaakceptowana. Sesje, które prowadzę oferują właśnie takie doświadczenie.

„Chcę poczuć się pięknie.”

To pozornie prosty powód, który kryje w sobie jednak wiele unikalnych znaczeń. Jedna z kobiet napisała, że ma wrażenie, jakby była odłączona od swojej kobiecości i seksualności. Przez lata wydawało jej się, że nie zasługuje na nic wyjątkowego, więc postanowiła na przekór zrobić coś tylko dla siebie, bez poczucia winy. Chciała nagrodzić się za pracę którą włożyła w bardziej empatyczną relację ze sobą. Inna wspomniała, że po dwóch ciążach i zmianach, które przyniosło macierzyństwo, chce zobaczyć, że nadal może czuć się dobrze w swoim ciele – które przecież zmienia się znacząco całe nasze życie – i jest to całkowicie normalne.

Syrena w turkusowym świetle.

Dla wielu kobiet sesja staje się sposobem na spokojne i nieoceniające przyjrzenie się sobie. Żeby wreszcie zobaczyć się z bliska i z łagodnością.

„Chcę zobaczyć siebie z innej strony.”

Niektóre klientki mają bardzo konkretny pomysł czy estetykę sesji jaka im się marzy. Piszą o włoskim lecie, o filmach Almodóvara, o burlesce albo o klimacie zdjęć Old Hollywood. Inne wiedzą tylko tyle, że chcą poczuć się inaczej, bardziej odświętnie, niż na co dzień. Wiele z nich podkreśla, że przez większość życia skupiały się na tym, jak być wystarczającą dla innych, i że sesja jest dla nich próbą zrzucenia z siebie tych oczekiwań i zobaczenia siebie w nowym świetle.

„Marzę o pierwszej sesji zdjęciowej. Chcę zobaczyć siebie jako dzieło sztuki.”

„Mam w sobie dużo mroku i siły. Chcę, żeby z ujęć patrzyła kobieta, która zna swoją wartość.”

Kobiety chcą być widziane w całej swojej niesamowitej złożoności, wielowarstwowości, nie tylko w tej łatwostrawnej, akceptowalnej wersji. Chcą mieć zdjęcia, na których widać ich siłę, zmysłowość, magię, a nawet te trudniejsze emocje jak gniew i smutek.

„Chcę zapamiętać siebie teraz.”

„Jestem w ciąży i to prawdopodobnie ostatni raz, kiedy moje ciało tak wygląda.”

„Chcę mieć pamiątkę z okresu, w którym czuję się spokojna i świadoma.”

Często impulsem do sesji jest wyjątkowy stan w jakim się znajduje się nasze ciało – ciąża, schudnięcie, nabranie krągłości, eksplorowanie seksualności. Innym razem to totalna rewolucja życiowa i nowy etap w życiu – ślub, rozwód czy rozstanie, nowa praca, ukończenie studiów. Kobiety piszą, że chcą utrwalić lub celebrować ten moment – przeżyć go mocniej w procesie tworzenia – bo wiedzą, że ciało i emocje zmieniają się w nas szybciej, niż można się spodziewać.

W języku polskim jest taka urocza fraza – zrobić coś lub mieć coś „na pamiątkę”. Taka pamiątkowa sesja w moim warszawskim atelier to sposób na zapamiętanie wersji siebie, której nie chce się stracić. Która jest dla nas ważna – bo może w przyszłości dawać nam siłę, inspirować, wzmacniać naszą sprawczość czy zaufanie do siebie. Bo jeśli w momencie sesji wyglądałaś i czułaś się tak niesamowicie – dlaczego nie mogłabyś osiągnąć wszystkiego, co sobie wymarzysz?

„Chcę zobaczyć siebie Twoimi oczami.”

„Mam problem ze świadomością ciała i wyrazem twarzy, ale wiem, że mogę Ci zaufać. Jestem otwarta na różne pomysły, nawet te mniej oczywiste.”

Kobieta w mrocznym turkusowo czerwonym świetle ma na sobie syreni ogon.

Zawsze mocno mnie porusza, kiedy ktoś decyduje się mi zaufać w tak bezbronnej i intymnej sytuacji jak bycie fotografowaną. Kiedy patrzę na kobietę, która po kilku minutach przestaje analizować każdy swój ruch i gest, każde ułożenie dłoni, każde spojrzenie, wiem, że dzieje się coś ważnego – dla nas obu. Moja wrażliwość i empatia na co dzień potrafią nieźle utrudnić mi funkcjonowanie, kiedy na świecie dzieje się tyle zła. Dzięki nim jestem jednak w swojej pracy świetną słuchaczką – potrafię usłyszeć Twoje wątpliwości i pragnienia. Prowadzę Cię podczas naszej pracy tak, byś czuła się tak komfortowo, jak to tylko możliwe. I by autentycznie opowiedzieć Twoją herstorię.

Kobieta w syrenim ogonie trzyma w dłoni muszlę.

Nie ma jednego wspólnego powodu, dlaczego kobiety decydują się na sesję. Jedne chcą przełamać jakąś konwencję czy rutynę, inne chcą coś zapamiętać, jeszcze inne po prostu chcą spojrzeć na siebie z czułością. Dla mnie najważniejszy jest moment, kiedy stajesz po swojej stronie, przestajesz przejmować się tym, co ludzie powiedzą, i pozwalasz sobie być bezwstydnie zauważoną.

Moje klientki przychodzą więc po spokój, po dawkę siły, a nawet po czystą przyjemność z bycia w centrum uwagi. Dlaczego tak trudno nam cieszyć się z beztroski i radości tworzenia? Zapewne jest to wbudowane w nas widmo bycia osądzoną o próżność i zadufanie w sobie. Widzę na pewno w odpowiedziach moich klientek coś pokrewnego: potrzebę zobaczenia siebie bez zbroi zewnętrznych ról, społecznych oczekiwań i porównań. Wyłącznie na własnych zasadach, według własnego widzimisię. Oczami artystki, która podziela ich wartości i filtruje przez nie portrety, które powstają.

Po tylu sesjach wiem, że każda kobieta przychodzi z intencją, która ją prowadzi. Bywa nią ciekawość, wzrost lub spadek pewności siebie, podążanie za pragnieniami, kreatywność, chęć powrotu do siebie i swojego ciała, życiowe transformacje. Wszystkie te powódki są dobre, ważne i wystarczające – jeśli towarzyszy mi prawdziwa obecność. Bycie w procesie planowania i podczas sesji tu i teraz, bez konieczności udawania czy maskowania czegokolwiek, bez obezwładniająco krytycznych myśli. Najczęściej dajecie się poprowadzić i ponieść procesowi, do którego was zapraszam. Gdy widzę tą podróż, przypomina mi się, że fotografia to rozmowa, przeprowadzana między słowami.

Jeśli poczułaś, że jesteś gotowa na taką rozmowę – jestem.



Autorka wpisu: Emilia Lyon

Fotografka buduarowa, królowa intymności. Maluje światłem i scenografią, tworząc artystyczne, intymne fotografie, których celem jest celebracja kobiecości, i naturalnego piękna.